domówka artystyczna u poetki Krystyny – część druga, 20 kwietnia

Po odczytaniu tekstów poeci rozmawiali ze sobą. Na różne tematy.

/

Właściwie to każda/y z obecnych zasługuje na osobny wpis.

Beata Konarska wygląda jak modelka – wysoka, szczupła, zgrabna. Wykonywała w życiu różne zawody: była opiekunem medycznym, dietetykiem, terapeutą i, oczywiście, pedagogiem od zadań specjalnych. Od dziecka fascynuje się fotografią. Ale na spotkaniu niewiele zdjęć zrobiła, bo znajdowała się w centrum wydarzeń.

Iza Ptak i Jacek Maciejewski rozmawiali o muzyce. Iza gra na harfie kryształowej. Opowiedziała, że było to niezwykłe przeżycie, kiedy grała w lesie – dla siebie i poetki Krystyny, i dla natury. Uwielbia dźwięk tego instrumentu.

Jacek tworzy piosenki, ale powiedział, że nie do końca jest zadowolony ze swojej twórczości muzycznej.

/

Krystyna Leśniak-Moczuk oczarowała mnie swoją pogodą ducha, uśmiechem i teatralną nieco stylizacją. Podejrzewam, że wszędzie, gdzie się znajduje – zwraca na siebie uwagę. I te szalone buty!

/

Goście kolejno wpisują się do księgi spotkań.

Iza opowiada o angielskiej, nietypowej szkole Summerhill. Chciałaby, aby także w Polsce pojawiły się podobne szkoły, w których stawia się na indywidualny rozwój dzieci.

Marek Trepanowski mówi o gospodarstwie rolnym, które prowadzi.

/

Krystyna Urbańczyk-Basińska bardzo dba o swoich gości. Stale dopytuje, czy nie są głodni. Osobiście stoi przy piecu i dogląda potraw. Tak to poezja zetknęła się z prozą życia.

Beata  jest zwolenniczką zdrowej żywności – przywiozła na spotkanie upieczony przez siebie chleb. Porusza też problem medycyny naturalnej.

Olga Trepanowska zastanawia się nad postrzeganiem rzeczywistości.

Kuchnia to świetne miejsce do rozmów. Szczególnie ta kuchnia.

/

A w pokoju także toczą się rozmowy.

Na własne oczy ujrzałam, że nawet wśród poetów może zapanować słońce i pogoda. Krystyna i Jarek bardzo się lubią, co można zauważyć na zdjęciach.

/

Chłopcy z Siemianowic zbierają się już do domu ze względu na coś tam. Szkoda, że już muszą jechać. Krystyna i Iza żegnają się z nimi serdecznie.

/

Nawet gdyby rozmawiali o pogodzie, to byłoby to ciekawe, tak myślę.

Znowu przez chwilę słuchamy wierszy. Zawsze jestem ciekawa, dlaczego ludzie piszą. Beata powiedziała, że zaczęła tworzyć po śmierci ojca. To miało dla niej znaczenie terapeutyczne.

Marek w białej koszuli przypominał mi bohatera romantycznego. Opowiadał o swojej ulubionej powieści, którą jest „Mistrz i Małgorzata” M.Bułhakowa. Odwiedził muzeum pisarza w Moskwie, zobaczył przedmioty, które do niego należały. Uznał, że dzięki temu lepiej zrozumiał jego powieść, dotarły do niego znaczenia, których wcześniej nie podejrzewał.

A na to Iza powiedziała, że jej mąż Andrzej Maria Marczewski był pierwszym polskim reżyserem, który przygotował teatralną wersję „Mistrza i Małgorzaty”.

Chyba nikt się nie spodziewał takiej rozmowy.

/

Następni goście nas opuszczają. Podziwiam niezwykły kapelusz Krystyny L-M.

I znowu świetni ludzie odjeżdżają. Miło było ich spotkać. Pewnie nigdy by to nie nastąpiło, gdybym tutaj nie przyszła.

/

Podobno osoby, które zostają po imprezie, obgadują tych, którzy już poszli.

Nie, tutaj tak nie było.

Iza opowiada o swoim pięknym ogrodzie. Obawiała się, że robotnicy, którzy odnawiają balkony, dokonają zniszczeń. Ale, na szczęście, tak się nie stało.

Beata mówi o masażu leczniczym, którym można uśmierzyć ból. A poza tym jest zainteresowana, w jaki sposób wykonano kwiaty na sukience Krystyny.

/

Sesja zdjęciowa przed powrotem Beaty do domu. Raczej udana.

Na pewno znowu kiedyś się spotkamy.

/

A teraz Iza pożegnała się z nami.

Każdy wniósł do tego spotkania część siebie. A Iza, dodatkowo jeszcze, ciasto z jabłkami.

/

Krystyna jest bardzo zmęczona. Ale szczęśliwa, że tyle ciekawych osób przyjechało. Dopiero teraz dostrzegłam, że ma na sobie tę sukienkę, którą włożyła także w tamtym roku. I bardzo mi się to podoba.

/

Bardzo dziękuję za zaproszenie.

/

A na świecie, czyli w Tychach, zapadł tajemniczy zmrok.

Chciałabym zakończyć ten wpis jakimś swoim własnym wierszem, ale przychodzi mi tylko do głowy: Przyszło tysiąc poetów i zjedli tysiąc kotletów.

Pozdrawiam wszystkich.

/

koniec

Ten wpis został opublikowany w kategorii artysta, czytanie, poezja, spotkania, takie sobie uwagi, Tychy, uśmiech, zainteresowania i pasje i oznaczony tagami , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz